Polityka plików Cookies
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce: Chrome, Firefox, Internet Explorer, Safari
Niedokonanie zmian ustawień w zakresie plików cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym użytkownika, a tym samym będziemy przechowywać informacje w urządzeniu końcowym użytkownika i uzyskiwać dostęp do tych informacji. Więcej informacji dostępnych jest na stronie: Polityki Plików Cookies
Akceptuję

menu

Musimy się kiedyś spotkać…

| Tomasz Kaniewski, Dyrektor Biura Ubezpieczeń na Życie EIB SA dla Miesięcznika Ubezpieczeniowego

EIB | Ubezpieczenia dla wymagających


Pewnie tak samo jak ja wypowiadacie to zdanie kilka razy w tygodniu. A jednak duża część tych spotkań nie dochodzi do skutku. Co więcej, zwykle nie wynika to z niechęci! Jasne, takie sytuacje też się zdarzają – niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie powiedział „spotkajmy się”, „zdzwońmy się w tej sprawie” mając nadzieję, że temat szybko sam się zdezaktualizuje. W takim wypadku dlaczego „musimy się kiedyś spotkać”, z naciskiem na „kiedyś”, jest od razu na starcie przyznaniem się, że może się to nie udać w bliskiej przyszłości? Pomimo tego, że pewnie lubimy pogaduchy z naszym rozmówcą lub mamy poczucie, że temat jest ważny, i tak często trafia na wiecznie pęczniejącą listę „to-do”.


Żyjemy w świecie napiętego kalendarza, wiecznych deadline’ów, ciągłych asap’ów i innych fakapów. Każdy z nas doświadcza strzału adrenaliny kilka razy dziennie, a i tak mam poczucie, że dziesięć lat temu dużo drobniejsze wydarzenia robiły większe wrażenie. Taki tryb życia powoduje skupienie na tym co „tu i teraz”. Mniej myślimy o przyszłości lub o złożonych problemach. W większym stopniu odczuwamy dzień dzisiejszy i reagujemy na bieżące bodźce. Nasze myśli skupione są na horyzoncie krótkoterminowym. W tym nieprzerwanym (pozdrawiam wszystkich codziennie scrollujących maile służbowe, nawet na urlopie :-) biegu chomika w kołowrotku zapominamy, albo może nie chcemy pamiętać, że horyzont długoterminowy i te najpoważniejsze problemy zbliżają się i to jeszcze szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.

Musimy coś z tym zrobić…

Tematem, co do którego znaczenia wszyscy się zgadzają, jest demografia. Wiemy jak ważna jest prawidłowa konstrukcja piramidy wieku dla sprawnego funkcjonowania kraju, instytucji publicznych, czy też dla bliższego nam - Czytelnikom Miesięcznika Ubezpieczeniowego – rynku ubezpieczeniowego oraz systemu emerytalnego. No dobrze, czyli znaleźliśmy ważny i złożony temat, który pojawia się w debacie publicznej od co najmniej 20 lat. Czy cokolwiek się realnie zmieniło? Może doprecyzuję moje retoryczne pytanie – czy cokolwiek się zmieniło na lepsze?

Od lat oswajamy się z pojęciami „starzenia się społeczeństwa” oraz „zastępowalności pokoleń”. Uspokajamy się, że cały nasz kontynent się starzeje, a my nie jesteśmy jeszcze w najgorszej sytuacji. Pocieszamy się, że niska dzietność i narastająca liczba starszych obywateli to dowód dołączenia Polski do grona krajów rozwiniętych i coraz efektywniejszego systemu opieki medycznej. Żadnego z tych twierdzeń nie chcę tutaj rewolucyjnie obalać, ale nie wszystko wygląda tak różowo kiedy wejdziemy w szczegóły.

Jednym z najprostszych i najbardziej intuicyjnych wskaźników badających sytuację demograficzną kraju jest wskaźnik dzietności kobiet. Ostatni raz kiedy GUS odnotował jego wartość dla Polski na poziomie co najmniej 2,1 (czyli poziomie oznaczającym prostą zastępowalność pokoleń), właśnie rozwiązywany był Układ Warszawski, a Polska dopiero robiła pierwsze kroki na drodze do krajów Europy Zachodniej. Od tego czasu lepiej określa naszą sytuację sformułowanie „bardzo źle” niż „źle”. Od 30 lat wskaźnik dzietności oscyluje na poziomie ok. 1,3. Dominujący obecnie model rodziny to już nawet nie jest 2 +1. Najczęściej występującym modelem jest 2+0! Obecnie (dane GUS z 2021 r.) już ponad 40% związków, zarówno małżeńskich jak i tych niesformalizowanych, nie wychowuje żadnego dziecka. Spośród gospodarstw domowych w miastach jest to już blisko połowa! Jedynie ok. 40% rodzin decyduje się na posiadanie co najmniej dwójki dzieci. Przyczyn tego zjawiska jest oczywiście mnóstwo, a opracowań w tym temacie dostępnych są dziesiątki.

Przez wszystkie przypadki politycy odmieniają „musimy coś z tym zrobić”. Analogia do planowania spotkań jest dla mnie oczywista. Proponowane Polakom programy społeczne oraz zachęty finansowe pewnie łagodzą część obaw, ale nie dotykają sedna problemu. Chciałbym żeby coś się zmieniło, ale w moje biblijne imię wpisany jest zdrowy sceptycyzm, więc mogę spokojnie powiedzieć „dopóki nie zobaczę, nie uwierzę”.

Zaakceptować rzeczywistość

Wiadomo, że wszyscy jesteśmy mistrzami w zaklinaniu rzeczywistości. Niedawno przygotowywaliśmy listy postanowień noworocznych (piszę ten artykuł kiedy tusz na kartkach zapisanych 1 stycznia jeszcze schnie), a pewnie kiedy to czytacie - lista jest już nieaktualna. Okazało się, że karnet na siłownię nie zapewnił rezultatów, bo po dwóch tygodniach efektu nie było, a zdrowa dieta nie może przecież wykluczać jedzenia tego co lubimy, bo wtedy jest bez sensu. Na szczęście rynek ubezpieczeniowy coraz odważniej dostosowuje swoją ofertę do nowych realiów. Wiodący ubezpieczyciele nie czekają na magiczne odwrócenie trendu, a sukcesywnie modyfikują swoją ofertę i dopasowują ją do nieuchronnie zmieniającego się społeczeństwa.

Zmianę nastawienia widzę w szczególności wśród ubezpieczycieli proponujących tradycyjne „życiówki”. Część tej zmiany jest wynikiem okoliczności – pandemia, inflacja, wojna za naszą wschodnią granicą - a część to wynik aktywnych działań zakładów ubezpieczeń oraz brokerów. Niekoniecznie chciałbym nazywać ten proces edukacją Klientów i ich pracowników. Bardziej jest to konsekwentna zmiana komunikacji. Zarówno podczas negocjacji ofertowych, jak i podczas spotkań wdrożeniowych zdecydowanie więcej jest rozmowy o tym co faktycznie ważne w ubezpieczeniu na życie, a nie o tym co jeszcze nie tak dawno było najpewniejszym argumentem, czyli wysokość świadczeń rodzinnych. Częściej mówimy o znaczeniu odpowiedniej wysokości wypłaty z ubezpieczenia na życie pod kątem potrzeb rodziny radzącej sobie z utratą jednego z jej żywicieli lub o potrzebach finansowych na wypadek walki z poważnymi chorobami. Dzięki zmianie narracji łatwiej przychodzi również rozmowa o konieczności podwyższania sum ubezpieczenia. W końcu świadczenie ma zapewniać możliwość finansowania leczenia lub utrzymania rodziny. Ceny rosną? Świadczenie również musi rosnąć, żeby utrzymywać swoją realną wartość.

No dobrze, to jest zmiana komunikacji, a co ze zmianą ofert wspomnianą wcześniej? Moim zdaniem ten element jest realizowany na kilku frontach. Pierwszym z nich jest sukcesywne zwiększanie świadczeń o charakterze ochronnym oraz zdrowotnym przy zamrożeniu (lub symbolicznym wzroście) świadczeń rodzinnych. W największym stopniu dotyczy to oczywiście tych najdroższych, czyli tych z których wypłaty następują najczęściej – śmierć rodzica lub teścia oraz urodzenie dziecka. Drugim frontem jest pojawienie się pakietów dodatkowych (cegiełek) w ofertach niemal już wszystkich ubezpieczycieli. Stały się one receptą na największą bolączkę ubezpieczeń grupowych – poczucie braku indywidualizacji oferty. Korzystając z szerokiego wachlarza propozycji przygotowanych przez ubezpieczyciela, każdy ubezpieczony może zdecydować jakie świadczenia będą w jego programie szczególnie zabezpieczone. Nie tylko spowodowało to poprawę rentowności programów ubezpieczeniowych, ale jednocześnie zwiększyło satysfakcję pracowników z dostarczanych ofert. Widzimy, że materiały informacyjne analizowane są uważniej, a decyzja o wyborze wariantu nie sprowadza się do krótkiego pytania do Pani zajmującej się obsługą: „A ile dotąd płaciłem?”.

Ubezpieczeni znów (a może w końcu?) zaczęli patrzeć na ubezpieczenie na życie jak na narzędzie do zapewnienia środków finansowych dla siebie lub swoich bliskich na wypadek poważnej choroby lub śmierci. Oczywiście dalej znajdziemy w każdej grupie pracowniczej wiele osób patrzących na ubezpieczenie grupowe jako na bankomat wypłacający zasiłki pogrzebowe po śmierci rodziców i teściów lub dopłaty do wózka dziecięcego w przypadku powiększenia się rodziny, ale zmieniła się wiodąca postawa. Budujące są rozmowy z pracownikami, którzy dopytują jaki jest faktyczny poziom zabezpieczenia ich życia, a nie świadczenie na górze tabeli zakładające śmierć w wyniku wypadku komunikacyjnego przy pracy. Pamiętajmy, że pomimo wszystkich swoich wad grupowe ubezpieczenie na życie jest często jedynym ubezpieczeniem ochronnym posiadanym przez przysłowiowego Kowalskiego.

A jak tam zdrowie?

Moja pozytywna ocena ubezpieczycieli życiowych i ich podejścia do procesów demograficznych umacnia się gdy spoglądam na rynek ubezpieczeń zdrowotnych i usług medycznych. Diagnoza dla tego rynku jest taka sama – starzejemy się jako społeczeństwo. Co więcej starzeją się lekarze, starzeją się pielęgniarki. Kadr medycznych jest coraz mniej, a pacjentów coraz więcej. Ale jest coś stałego na tym świecie – produkty zdrowotne i podejście do ich sprzedaży w dużej mierze się nie zmieniają… Oczywiście oferta jest rozwijana o dodatkowe umowy, które dają Klientom możliwość ograniczenia konieczności polegania na publicznej służbie zdrowia, ale bazowy produkt, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, pozostaje taki sam.

Temat ten szeroko omawiałem w moim poprzednim artykule opublikowanym na łamach Miesięcznika w listopadzie 2023 r. „Zdrowotne tango”. Minął rok, a przedstawione w nim problemy są nadal aktualne. Grupowe programy opieki medycznej wciąż cierpią na niską dostępność niektórych usług medycznych – bo jak ten problem miałby zostać szybko rozwiązany? Wynika on ze zbyt małej dostępności lekarzy i zbyt dużej liczby potrzebujących pomocy pacjentów. Dochodzi do tego, że prowadzone przez nas testy najbardziej powszechnych usług wskazywały bardzo niską dostępność np. 4 wolne miejsca do internisty w okresie tygodnia roboczego w dość dużym mieście.

Na zakończenie podzielę się z Wami pewną nadzieją na ten rok. Ptaszki rynkowe ćwierkają, że wiodący polski ubezpieczyciel, słynący z wysokiej jakości produktów i pro-biznesowego podejścia, również wchodzi na rynek zdrowotny. Podstawą ma być produkt refundacyjny, a na czele projektu stoi ceniony na rynku specjalista. Czekam z niecierpliwością na wyniki tych prac.

Artykuł ukazał się w Miesięczniku Ubezpieczeniowym nr 2/20245


Pobierz oryginalną publikację

Zespół EIB
Tomasz Kaniewski
Dyrektor Biura Ubezpieczeń na Życie EIB SA
Kontakt tel.
+48 697 030 450
+48 566 693 450

Kontakt

Strona Główna/ Kontakt

Wyślij wiadomość


Centrala Toruń
87-100 Toruń
ul. Jęczmienna 21
Tel. +48 56 669 34 00
mail: eib@eib.com.pl
Oddział Katowice
40-129 Katowice
ul. Misjonarzy Oblatów 11
Tel. +48 32 258 37 50
mail: katowice@eib.com.pl
Oddział Kraków
31-527 Kraków
ul. Supniewskiego 9
Tel. +48 12 627 34 00
mail: krakow@eib.com.pl
Oddział Rzeszów
35-307 Rzeszów
Al. Armii Krajowej 80
Tel. +48 17 862 66 28
mail: rzeszow@eib.com.pl
Oddział Warszawa
00-722 Warszawa
ul. Podchorążych 39a lok 3
Tel. +48 22 559 14 60
mail: warszawa@eib.com.pl
Oddział Wrocław
53-203 Wrocław
Al. Gen. Józefa Hallera 92/18
Tel. +48 71 332 96 67
mail: wroclaw@eib.com.pl
Oddział Łódź
90-010 Łódź
ul. Tuwima 15  lokal U1A
Tel. +48 566 693 580
mail: lodz@eib.com.pl
Oddział Kielce
25-323 Kielce
al. Solidarności 34 lok 307
Tel. +48 56 642 49 12
mail: kielce@eib.com.pl
Przedstawicielstwo Bydgoszcz
85-231 Bydgoszcz
ul. Królowej Jadwigi 18 lok. 203
Tel. +48 52 523 90 77
mail: bydgoszcz@eib.com.pl
Przedstawicielstwo Gdynia
81-395 Gdynia
ul. Władysława IV 43 lok. 603/604
Tel. +48 58 620 62 69
mail: gdynia@eib.com.pl
Przedstawicielstwo Olsztyn
10-282 Olsztyn
ul. Poprzeczna 11
Tel. +48 56 66 93 534
mail: olsztyn@eib.com.pl
Przedstawicielstwo Włocławek
87-800 Włocławek
ul. Targowa 7
Tel. +48 54 231 15 36
mail: wloclawek@eib.com.pl
Przedstawicielstwo Sieradz
98-200 Sieradz
ul. Wojska Polskiego 102
Tel. +48 69 703 04 32
mail: sieradz@eib.com.pl